Opłata za reklamówki w sklepach – to już fakt. Prawo zostało przyjęte i zacznie obowiązywać od pierwszego dnia przyszłego roku. Jest kilka związanych z tę zmianą spraw, o których warto wiedzieć. Oto one.
To była długo wyczekiwana premiera. 1 stycznie 2018 roku blockbuster pod tytułem „Opłata za reklamówki” wchodzi do wszystkich sklepów i targowisk w Polsce. Nie powiem, bym była bezgranicznie zachwycona fabułą, aczkolwiek cieszę się, że reżyserzy podjęli pracę nad nią, mimo niezadowolenia znacznej części widzów. A zatem, usiądźcie wygodnie w fotelach, przygotujcie popcorn i lecimy ze spoilerami!
W zeszły poniedziałek prezydent podpisał nowelizację ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi. Zgodnie z nowym prawem, od przyszłego roku nie będzie już w sklepach bezpłatnych jednorazowych toreb. W ten sposób wdrażamy unijną dyrektywę, której celem jest ograniczenie zużycia plastikowych reklamówek. Co dokładnie się zmieni?
Fakt 1: opłata wzrośnie do złótówki
Choć Ministerstwo Środowiska w projekcie rozporządzenia proponowało, by opłata za jednorazowe torby wynosiła 20 groszy, sugerując, że ten wydatek zniechęci konsumentów do sięgania po plastikowe siatki, to ostatecznie w ustawie maksymalna stawka została zwiększona do 1 zł. Nie oznacza to wcale, że opłata za reklamówki podskoczy automatycznie wszędzie do złotówki. Ustawodawcom chodziło o to, by zostawić sobie bufor na wypadek, gdyby klientów sklepów nie odstraszyły niższe koszty plastikowych toreb i elastycznie móc na to reagować.
Fakt 2: opłata za reklamówki, ale tylko niektóre
Dziś przy sklepowych kasach klienci najczęściej zaopatrują się w jednorazowe reklamówki o grubości do 50 mikronów. I to właśnie one zostaną objęte zmianami. Cienkie zrywki, czyli przezroczyste torebki przy owocach, warzywach i „mokrych” produktach spożywczych pozostaną darmowe. Brak opłat w ich wypadku jest tłumaczony względami higienicznymi. Ale! Umieszczenie w ustawie zapisu o opłacie za reklamówki poniżej 50 mikronów może skutkować również tym, że sklepy zaczną oferować klientom grubsze reklamówki. Za darmo! Bo przecież one opłacie recyklingowej już podlegać nie będą.
Fakt 3: miała być edukacja, ale jej nie ma
Kiedy o reklamówkach rozmawiam z ludźmi niezwiązanymi z ruchami proekologicznymi, słyszę, że opłata jest kolejnym podatkiem – haraczem nałożonym na obywatela przez państwo. Nie mają pojęcia, dlaczego mieliby płacić za coś, co jest jednorazowe, coś, co jeszcze niedawno było dostępne w sklepach w każdej ilości i za darmo. Brakuje kampanii społecznych i edukacyjnych, które uświadomią ludzi, że „ochrona środowiska” to nie pusty frazes, które pokażą alternatywę dla reklamówek, zachęcą do korzystania z materiałowych toreb. W ustawie jest mowa o obowiązku przeprowadzenia kampanii edukacyjnych. Zmiany wejdą w życie za niecałe dwa miesiące – czy ktoś Was już uświadamiał? Bo mnie nie.
Fakt 4: pieniądze wpłyną do budżetu i nie wiadomo, gdzie wypłyną
Pieniądze z opłat za reklamówki prawdopodobnie trafią do budżetu państwa. Jak oblicza wiceminister środowiska Sławomir Mazurek, przy cenie 20 groszy za torbę roczne wpływy wyniosą 1,1 mld zł. Pytanie, na co te pieniądze zostaną wydane. Są pomysły, by finansowały walkę ze smogiem. Co się kryje pod tym hasłem i czy rzeczywiście taki będzie cel opłat, tego wciąż nie wiemy.
Fakt 5: w Europie się sprawdziło, a w Polsce?
Jak pokazuje doświadczenie innych krajów europejskich – Wielkiej Brytanii, Irlandii, Węgier, Łotwy, Bułgarii – wprowadzenie opłaty za reklamówki zmniejszyła zużycie jednorazowych toreb z tworzyw sztucznych. Konsumenci częściej chodzą na zakupy z własną materiałową torbą. Czy w Polsce będzie podobnie? Jak myślicie?
Jeśli uważasz ten wpis za przydatny, nie wahaj się podzielić nim ze znajomymi. Możesz udostępnić go na swoim profilu społecznościowym.