Tylko podczas pisania tej recenzji na moje konto wpłynęło 11 zł. Niby nic, ale gdyby nie „Gdzie rosną pieniądze” Joanny Dymmel, nie zarobiłabym tych pieniędzy. Nie powiem, że książka czyni cuda. Na pewno jednak otwiera oczy na przedmioty, które nas otaczają i mogą być źródłem dochodu.
Już czytając wstęp wiedziałam, że chciałabym kiedyś osobiście poznać autorkę. Dogadałybyśmy się – czuję. Ja też już jako dziecko kombinowałam, jak zarobić kieszonkowe. I przy tym byłam równie kreatywna. Gdy dorosłam i w pewnym momencie postanowiłam zmodyfikować ścieżkę zawodową, podobnie jak Joanna Dymmel nieraz słyszałam, że to głupie i niepoważne, by pisać bloga, no i nie po to kończyłam studia, by „grzebać w śmieciach”. Gdy jednak z Na nowo śmieci uczyniłam źródło dochodu, te komentarze ustąpiły miejsca pytaniom, jak mi się udało. „No nie, historia mojego życia!” – myślałam sobie, czytając, że autorka poradnika „Gdzie rosną pieniądze” miała podobne doświadczenia. Z tym, że Joanna Dymmel wybrała handel. Daje rzeczom drugie życie, sprzedając znalezione na strychach, w piwnicach i w zakamarkach domu przedmioty, które kiedyś przez kogoś były używane, ale z jakichś powodów zostały zapomniane. Najwyższy czas odkurzyć je i bez sentymentu puścić w obieg, zarabiając na tym parę groszy – radzi w swojej książce.
Postępuj według zasady: nie warto wszystkiego wyrzucać na śmietnik! Dla osób o zacięciu ekologicznym będzie to jasne, a pozostałych można przekonać słowami: na śmieciach można zarobić!
Zajrzyj do szafy, przejrzyj szuflady
Każdy, kto choć raz się przeprowadzał, musiał zmierzyć się z zawartością swoich szaf, szafek, regałów, pawlaczy, strychów i piwnic. Miał zajrzeć do każdego zakamarka mieszkania i dokonać selekcji: to mi się przyda w nowym miejscu, a z tym należy się pożegnać. Okazywało się przy tym, że domowe schowki zawierają niewyobrażalne ilości rzeczy, których już dawno nie używamy. Zdekompletowane zastawy stołowe, zbierana kiedyś kolekcja puzderek, biżuteria z wieku nastoletniego, kupione na wyprzedaży i nigdy niezałożone buty. Trzeba było szybko się tego pozbyć.
Autorka „Gdzie rosną pieniądze” przekonuje jednak, by nie czekać na specjalną okazję, tylko jak najszybciej przejrzeć domowe pielesze, a przedmioty, których już nie potrzebujemy, wystawić na aukcjach. Nie muszą to być – choć mogą – perełki designerskie. Czasem ludzie szukają w internecie rzeczy, które nam się mogą wydawać bez wartości.
Mąż chwali się, że potrafię sprzedać nawet słoiki po kawie „ze złotą nakrętką”. Osoby, które się po nie zgłaszają, zachwycone prostotą pomysłu, często zamawiają kolejne dla swoich rodziców czy znajomych. Nowa kawa to koszt 18 złotych, a kiedy sprzedajemy słoiki po złotówce, co 18 kawa wychodzi nam gratis!
Czytając o tym, myślami biegłam do szuflady w kuchni, gdzie trzymałam końcówki do zasilaczy. Kiedyś zepsuła mi się ładowarka do laptopa. Trzeba było wymienić końcówkę, a one były sprzedawane wyłącznie w zestawie. Użyłam tylko jednej, reszty nie potrzebowałam. Nazajutrz czym prędzej wystawiłam pozostałe końcówki na aukcję – okazało się, że ktoś właśnie potrzebował innej z tego zestawu!
Odwiedź każdy pokój, zgromadź, wyceń
W pierwszej kolejności autorka poradnika „Gdzie rosną pieniądze” zachęca do tego, by dokonać przeglądu stanu posiadania. W tym celu wspólnie wędrujemy z pomieszczenia do pomieszczenia i zaglądamy do schowków. Odwiedzamy kuchnię, salon (przypomniało się, że mam nierozpakowany album do zdjęć, który warto byłoby puścić w obieg), pokój dziecięcy, pawlacz (przecież mam tam kurtkę, której już nigdy nie założę!), strych, piwnicę, ogród. Szukamy tam tego wszystkiego, czego możemy się pozbyć – przedmiotów „zwykłych” i tak zwanych perełek. Joanna Dymmel pomaga wycenić te pierwsze i rozpoznać drugie. Jest tu mini-przewodnik po vintage’owej ceramice, rarytasach wśród mebli PRL, starych wyrobach biżuteryjnych, gobelinach, zabawkach, pocztówkach i plakatach z poprzednich epok. Co chwilę odkładałam tę książkę i biegłam coś sprawdzić. Okazywało się, na przykład, że „ta brzydka przypinka”, którą kiedyś siostra babci wyjęła ze swojej szkatułki i dała mi na pamiątkę, należała do okazów sztuki rękodzielniczej z lat 60. A „ten biały imbryk”, w którym parzymy herbatę dla gości, był znaną porcelaną z Karoliny. W życiu o tym nie pomyślałam!
Biżuterię owiń w szmatkę, aby uniknąć niepotrzebnych zarysowań czy zagięć, a następnie włóż do pudełeczka. Możesz je zrobić np. z dwóch nakrętek od butelek PET sklejonych taśmą w formę puzderka.
Zapakuj i wyślij
Mocną stroną tej książki są też cenne wskazówki dla początkujących sprzedawców. Nie wystarczy wykonać zdjęcie i opublikować go w sieci, by znaleźć nabywcę. Należy się przyłożyć. Joanna Dymmel radzi, jak zrobić dobrą fotografię przedmiotu, dzieli się zasadami tworzenia opisu, który przyciągnie uwagę zainteresowanych. Publikuje nawet przykłady prawidłowo napisanych ogłoszeń.
Dla tych, którzy nie wiedzą, gdzie sprzedawać starocie, autorka „Gdzie rosną pieniądze” także ma przygotowaną odpowiedź. Podaje adresy stron i przydatnych portali internetowych. Na wystawieniu przedmiotu rola sprzedawcy się nie kończy, dlatego Joanna Dymmel radzi jak zapakować przesyłkę, by sprzedany przedmiot doszedł w jednym kawałku do adresata. Dzieli się też swoim sposobem na to, by wizyta na poczcie nie pochłaniała zbyt dużo czasu.
Większość osób, które początkowo śmiały się ze mnie, że zajmuję się sprzedażą, przeszło na drugą stronę mocy i obecnie nie tylko sami sprzedają i kupują w sieci, ale również nie wahają się dzwonić i prosić mnie o fachowe porady.
Nie szukajcie wymówki, że nie da się, że nie warto, że są lepsze rzeczy do zrobienia od sprzedawania pojedynczych talerzyków z zestawu i meblościanki po babci. Zajrzyjcie do kredensów i szuflad w poszukiwaniu skarbów. A jeśli wydaje Wam się, że nic ciekawego nie macie na zbyciu – polecam zajrzeć do „Gdzie rosną pieniądze” – autorka poradnika przekona Was, że jednak nie macie racji!
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Joanny Dymmel „Gzie rosną pieniądze”, wyd. Znak Literanova. Książkę możesz kupić w jednej z tych księgarń -> KLIKNIJ.
Jeśli spodobał Wam się ten wpis, koniecznie podzielcie się nim ze znajomymi. Niech też dowiedzą się, że mogą w łatwy sposób uczynić z niepotrzebnych im rzeczy dodatkowe źródło dochodu. Zachęcam też do dołączenia do newslettera Na nowo śmieci, by dodatkowo otrzymywać ciekawe informacje i inspiracje na drugie życie niepotrzebnych rzeczy.
Tekst powstał przy współpracy z wydawnictwem Znak Literanova.