„Kupuję wyłącznie książki elektroniczne, bo dzięki temu oszczędzam drzewa i chronię środowisko” – jeśli choć raz zdarzyło Ci się zastanowić nad tym, co jest bardziej ekologiczne, ebook czy papier, ten tekst jest dla Ciebie. Poznaj zalety i wady zarówno druku tradycyjnego, jak i wydania elektronicznego – z punktu widzenia ekologii.
Mam tablet, który traktuję jak czytnik ebooków, i półki, ciągnące się przez całą ścianę w dużym pokoju. W podróż najczęściej zabieram to pierwsze. Ale w domu, po całym dniu pracy przed komputerem, wolę zalec z książką wydaną tradycyjnie. Poczuć zapach farby drukarskiej, dotknąć papieru, dać oczom odpocząć od elektroniki. No, chyba że książki potrzebuję pilnie – teraz, zaraz, natychmiast – wybór ebooka staje się oczywisty.
Nad ekologiczną stroną elektronicznych i drukowanych książek zaczęłam się zastanawiać przy okazji pracy nad swoją własną książką (pamiętasz, jak rok temu pisałam, że ją kończę?). Wracam właśnie do niej – chcę nanieść kilka poprawek, sprawić, że będzie jeszcze lepsza niż początkowo zakładałam i wydać ją w tym roku. Pod koniec, akurat na święta 🙂 Moja książka będzie, jak się domyślasz, o śmieciach – poradnik, jak ich produkować mniej, dając rzeczom drugie życie.
Postanowiłam, że książkę będę wydawała sama, bez udziału wydawnictwa. A to znaczy, że to do mnie należą decyzje na temat treści, oprawy graficznej, redakcji, ale też formy wydania. I tu zaczęłam się zastanawiać: ma to być ebook czy papier? Jaka książka jest bardziej przyjazna dla środowiska: drukowana czy elektroniczna? Zrobiłam research i zebrałam w jednym miejscu zalety jednej i drugiej wersji. Skupiłam się wyłącznie na kwestiach Zero Waste i wpływie danego rodzaju publikacji na przyrodę. Myślę, że te informacje mogą Ci się przydać.
Książka drukowana: wady i zalety
− „Aby powstały książki, trzeba wyciąć drzewa” – z pewnością znasz ten argument. Niektóre dane podają, że z jednego drzewa powstaje zaledwie sto 500-stronicowych książek. Jeśli książkę wydaje się w nakładzie kilku tysięcy egzemplarzy, a tak zwykle jest, potrzeba kilkuset drzew. Tyle że… na potrzeby druku nie wycina się zdrowych stuletnich dębów – do papierni często trafia drewno pochodzące z cięć pielęgnacyjnych. Ono i tak zostałoby ścięte, ale zamiast w kompostowni, wylądowało w zakładzie do produkcji papieru.
+ Skoro już jesteśmy przy sprawach ostatecznych – starą, niepotrzebną nikomu książkę, można w najgorszym wypadku przekazać na makulaturę. Trafi ona znowu do papierni, gdzie zostanie przerobiona na przykład na makulaturowy papier toaletowy. W wyniku recyklingu papieru zmniejsza się zużycie surowców i energii.
+ Książkom można dawać drugie życie. Po pierwsze, nie musisz książek kupować – od czasu do czasu warto się przejść do starej dobrej biblioteki. Zdarzają się gorzej zaopatrzone placówki, w których nowości brakuje, albo czeka na nie długa kolejka chętnych. Wówczas możesz rozejrzeć się za pozycją używaną. I tu uwaga: w przeciwieństwie do ebooków, książki drukowane można kupować z drugiego obiegu, a po przeczytaniu – ponownie wystawiać na sprzedaż. Ebooków nie wolno odsprzedawać! (Będzie jeszcze o tym mowa niżej). Możesz też oddać: do hospicjum, domu pomocy społecznej, zakładu penitencjarnego (tutaj znajdziesz listę pomysłów, co zrobić z niepotrzebnymi książkami). W końcu, drukowaną książkę możesz przerobić na coś nowego (upcyklingowe idee są tutaj).
− Ale żeby plusy nie przesłoniły minusów, warto wspomnieć jak bardzo nieekologiczna jest produkcja papieru, podczas której zużywa się ogromne ilości chemikaliów, między innymi do wybielania drewna. Papiernictwo potrzebuje też sporo wody, która owszem, wraca do obiegu, ale przedtem jest oczyszczana (do tego procesu zużywa się energię). Energię pochłania również logistyka związana z drukiem i dystrybucją książki drukowanej: najpierw trzeba przewieźć drewno do papierni, potem gotowy papier do drukarni, stamtąd – wydrukowane książki do magazynu, a z magazynu – do księgarni. Transport swoje spala.
Książka elektroniczna: wady i zalety
− W wypadku książki elektronicznej transport odpada. Pliki są przechowywane na serwerze, skąd po zakupie trafiają na maila albo bezpośrednio na czytnik. Wydaje się więc, że dystrybucja ebooków nie zużywa energii, ale to nieprawda. Serwery internetowe potrzebują sporo prądu do chłodzenia (kilka lat temu Google ujawnił, że jego serwerownie zużywają 2,26 mld kilowatogodzin – tyle co parę dużych miast), podobnie jak serwery, na których masz pocztę elektroniczną albo zewnętrzny dysk, gdzie przechowujesz ebooki. Ogromne ilości energii pochłania również produkcja czytników – weź pod uwagę, że nie są one w całości produkowane na miejscu. Części wędrują do zakładów (często w Azji) z różnych zakątków świata, a następnie z Azji lecą do sklepów na Zachodzie. Zanim czytnik trafi w Twoje ręce, zdąży pokonać tysiące kilometrów.
− Czytniki ebooków również potrzebują prądu – weźmy chociaż ładowanie. Do napełnienia baterii w moim tablecie po kres potrzeba kilku godzin (im starsze urządzenie i im więcej funkcji posiada, tym więcej), starcza jej na kilkanaście godzin, po których czytnik należy znowu podłączyć do prądu. EDIT: Czytnik ładuje się rzadziej, ale jednak również się ładuje. I choć coraz większą rolę w produkcji polskiego prądu odgrywają źródła odnawialne, to w dalszym ciągu ważnym dla elektrowni surowcem jest węgiel. A węgiel, jako nieodnawialny, ekologiczny nie jest.
+ W porównaniu z książką drukowaną, ebooki emitują zdecydowanie mniej CO2. Amerykańscy badacze obliczyli, że cała emisja dwutlenku węgla, powstała przez całe „życie” czytnika, jest utylizowana po roku użytkowania urządzenia. To znaczy, że w następnych latach dochodzi już do oszczędzania CO2 (do 168 kilogramów rocznie).
− Problem jednak w tym, że urządzenia elektroniczne nie są długowieczne. Po kilku latach przestają działać, a koszt naprawy przewyższa cenę nowego czytnika. Urządzenie staje się elektroodpadem. Teoretycznie, powinny one trafiać do recyklingu. W praktyce jednak, jak wskazuje raport Najwyższej Izby Kontroli, obecnie recyklingowi jest poddawana zaledwie jedna trzecia elektroodpadów. Co dzieje się z resztą? Bardzo często trafia na wysypiska w krajach rozwijających się, gdzie jest przechowywana niewłaściwie i w sposób zagrażający środowisku.
− Ebooków nie da się też odzyskać na własną rękę. O ile książce papierowej można dać drugie życie, o tyle ebooków nie wolno odsprzedawać. Zwróć uwagę na regulamin księgarni internetowej, w której kupujesz ebooka – jest tam zapis o dozwolonym użytku. Plikiem możesz podzielić się z osobami z najbliższego otoczenia. Nie masz natomiast praw do jakiegokolwiek udostępniania (płatnego lub nie) obcym ludziom. Dlaczego? Kupując ebooka, masz prawo do korzystania tylko z tego konkretnego pliku (potraktuj go jako egzemplarz książki). Puszczając go w dalszy obieg, musisz – czysto teoretycznie – skasować ebooka ze swoich nośników (podobnie jak po oddaniu lub sprzedaniu papierowej książki – przekazujesz dalej i nie masz już dostępu do swojego egzemplarza). Jest to trudne do zweryfikowania, poza tym, nie wiadomo, co z plikiem zrobi osoba, której go udostępnisz. Stąd zakaz udostępniania obcym osobom w ogóle. Nie bez powodu podajesz też swoje dane przy zakupie książki elektronicznej – ebook może zawierać znak wodny z Twoim nazwiskiem. Jeśli plik trafi do sieci, wydawca ma prawo żądać zadośćuczynienia właśnie od Ciebie.
Tak w skrócie wygląda zestawienie wad i zalet książek tradycyjnych i elektronicznych. Czy masz ochotę coś do niego dodać? Po jakie książki najczęściej sięgasz – ebook czy papier?
Na koniec zachęcam Cie też do zapisania się na newslettera Na nowo śmieci. Będziesz na bieżąco śledzić prace nad moją książką i w pierwszej kolejności dowiesz się o premierze.