Byłam ciekawa, czy z hipermarketowej cebuli i pietruszki da się wyhodować szczypiorek i nać. Kupiłam więc warzywa, wyciągnęłam resztki ziemi po zeszłorocznym przesadzaniu kwiatków. A zamiast doniczek przygotowałam puszki po pomidorach.
Gdybym miała balkon, posadziłabym pomidory, bo te sklepowe smakują jak zmielona bibuła. Ale mam parapet, więc mogę pozostać co najwyżej przy nowalijkach. Nie są one absorbujące, nie zajmują w mieszkaniu za dużo miejsca, a w charakterze doniczki dla nich można wykorzystać blaszany śmieć. Polecam puszki po konserwowanych pomidorach (może być też po kukurydzy, groszku czy innych warzywach) – są one wygodne, dostępne i schludnie wyglądają na parapecie. Jak ktoś chce, to może je też ozdobić kolorową bibułą. Albo zrobić tabliczkę z nazwą rośliny i przywiązać do puszki jutowym sznurkiem. Przy okazji, jak ja, robiąc literówkę, ale postanawiając niczego nie zmieniać, ochrzcić szczypior mianem Szcypiora.
Jak wyhodować szczypiorek z cebuli?
Generalnie są dwa sposoby na uzyskanie szczypiorku z cebuli. Obydwa są banalnie proste.
Pierwszy mówi, że wystarczy cebulę włożyć do wody tak, by zanurzona była tylko 1/3 część rośliny. Potem pozostaje tylko czekać, aż cebula puści korzenie, a z góry wyskoczą pędy.
Drugi sposób (bardziej pewny, bo dzięki niemu korzenie cebuli nie podgniwają) zakłada posadzenie rośliny w doniczce z ziemią. Zasada taka sama: 2/3 cebuli musi wystawać nad powierzchnią. A ziemia powinna być ciągle nawadniana.
Co jest potrzebne:
- cebula – moja była specjalnie, w ramach eksperymentu, kupiona w hipermarkecie. Miała poucinane korzenie i suchy ogonek. Ciekawa byłam, czy w ogóle coś z tego urośnie.
- ziemia – zwykła, do kwiatów doniczkowych.
- puszka po pomidorach – dobrze umyta i osuszona
- nożyczki, papier, włóczka – ewentualnie inne materiały do ozdobienia puszki
Co dalej?
Cebulę podlewałam dwa razy dziennie, pilnując, by ziemia była cały czas wilgotna. Mniej więcej po tygodniu z ogonka wyłoniły się pierwsze pędy. Potem było już tylko lepiej. Tak cebula rozwijała się dwa tygodnie po zasadzeniu.
Eksperyment się udał 🙂
Uprawa natki pietruszki z korzenia
Z pietruszką było gorzej. Sprzedawane w sklepach korzenie mają zazwyczaj uciętą nie tylko natkę, ale też obdrapany korzeń do tego stopnia, że zostaje sam strupek. Były małe szanse, że roślina puści pędy.
Z wielu sposobów na pozyskanie natki z korzenia wybrałam najbardziej rozpowszechniony: ucięłam ok. 3 cm korzenia, zanurzyłam w wodzie 1/3 długości i trzymałam tak roślinę przez kilka dni. Aż fragment pietruszki dobrze się nawodnił i… zazielenił na górze! Gdy wypuścił pierwszy pęd, został przesadzony do doniczki z puszki.
Już będąc w doniczce, Pietrucha wyrzuciła z siebie drugi pęd. Nie sądzę jednak, by kiedykolwiek zakwitła bujnie. No chyba że się mylę. Z naturą nigdy nie wiadomo 😉