Wracałam do domu, było późno i ciemno. Skracałam sobie drogę, przeskoczyłam przez kałużę i naglę poczułam coś miękkiego pod stopą. Po smudze na chodniku zorientowałam się, że nie byłam pierwsza…
Tyle już było kampanii społecznych na ten temat. Tyle programów w telewizji, artykułów w prasie, wypowiedzi epidemiologów, straszenia mandatami za zanieczyszczanie publicznej przestrzeni. Wszystko na nic. Zimą tylko warstwa śniegu ratuje oczy przed widokiem psich kup. O ile zima jest śnieżna, a nie jak w tym roku. Butów niestety nie ratuje nawet to.
I pół biedy, jeśli pies lata po własnym prywatnym podwórku właściciela. Gorzej, gdy brudzi chodniki, z których korzystają także inni mieszkańcy. Każda gmina ma regulamin utrzymania czystości i porządku na swoim terenie. I każdy z prześledzonych przeze mnie regulaminów zawiera zapis, że właściciele zwierząt domowych zobowiązani są do usunięcia z terenów publicznych odchodów swoich pupili. Nawet psy by to zrozumiały, gdyby potrafiły czytać. Czemu więc do ich właścicieli nie dociera prosta informacja?
Psie odchody – to nie kompost
Choć wielu wydaje się, że jest inaczej. Na niejednym forum zdarzyło mi się już przeczytać: po co sprzątać po psie, skoro odchody rozłożą się i będą nawozem dla trawnika? Tyle że psie kupy to żaden nawóz. Zawierają one drobnoustroje, które mogą stać się przyczyną chorób pasożytniczych i zakaźnych. I szybko się rozprzestrzeniać: wdepnie się w taki „nawóz” na dworze, przytarga ze sobą do domu na podeszwie, dotknie buta przy zdejmowaniu i proszę bardzo – zaraza gotowa.
Ale jeśli ktoś chce traktować odchody pupila jako nawóz, to nie ma problemu, niech wypróbuje na własnych kwiatkach balkonowych. Byleby pozbierał te kupy z chodnika.
Do czego zbierać psie odchody?
Nie, no żartuję. A teraz na serio. Do czego zbierać psie odchody?
- w wielu urzędach gmin są dostępne nieodpłatne torby. Pójdź i weź zapas. Jeśli nie leżą na widoku, poproś o nie.
- zrób sobie zapas własny torebek. Możesz do tego wykorzystać makulaturę – gazetki reklamowe, czasopisma, ulotki. Jak wykonać torebkę, pokazywałam TUTAJ.
- jako „łopatka” posłuży Ci tulejka po papierze toaletowym albo kawałek sztywnego kartonu – opakowania po kaszach, ryżu albo przesyłce pocztowej.
- ostatecznie możesz też kupić torebki i specjalną łopatkę. Są nawet urządzenia na kijku, dzięki którym nie musisz się schylać.
P.S.: wahałam się, czy nie zilustrować tego tekstu bardzo realistycznym zdjęciem z miejsca zdarzenia. Więc tak, sprzątaj po psie, bo następnym razem nic mnie nie powstrzyma przed publikacją nie tylko zabrudzonych kwietników, ale i rozmazanych na chodniku smug. Oczy zabolą, serio! 🙂