Po książkę sięgnęłam z lekką obawą. Zakładałam się sama ze sobą, ile wątków w książce Kasi i w publikacji, którą przygotowuję ja, pokrywa się ze sobą. Bo przecież obie poruszamy podobny temat. Zakład ostatecznie przegrałam – każda z nas skupiła się na czymś innym. Zachęcam do lektury książki „Życie zero waste” – mam dla Was jeden egzemplarz!
Książkę zaczęłam czytać w podróży. Jechałam akurat z Warszawy do Rzeszowa, czasu miałam dość. Wydaje mi się, że od czasu do czasu śmiałam się pod nosem, bo czułam na sobie dezaprobujący wzrok siedzącego obok współpasażera. No, ale kto by się nie śmiał, czytając anegdoty „z życia zero waste wzięte”? Krótkie historie, w których Kasia opowiada, jak sobie radziła w różnych aspektach bezśmieciowej codzienności są moim totalnym faworytem! Ale książka, oczywiście, składa się nie tylko z nich. To przewodnik po zero waste w Polsce. Podręcznik dla tych, którzy rozpoczynają swoją przygodę z ograniczaniem odpadów. I przydatna lektura nawet dla bardziej zaawansowanych bezśmieciowców.
„Życie zero waste” w paru zdaniach
Kasia podzieliła książkę na kilka rozdziałów, które pomogą opanować odpady w wielu aspektach codzienności i w każdym miejscu w domu. W kuchni – są tu zarówno zalecenia, jak uniknąć generowania śmieci podczas zakupów spożywczych, jak i porady co zrobić z resztkami jedzenia oraz wybrać najbardziej odpowiedni dla nas kompostownik. W łazience – jak dbać o siebie i malować się w duchu zero waste. W garderobie – na czym polega capsule wardrobe i co zrobić z niechcianą odzieżą. Podczas sprzątania w domu, w podróży, w pracy, a nawet na festiwalach. W każdym z tych rozdziałów i fragmentach Kasia dzieli się swoimi sposobami na bezśmieciowe życie, opisuje, co u niej się sprawdziło, a co nie bardzo (ale może się sprawdzić u czytelników). Jest też rozdział o wychowaniu dzieci w zgodzie z ideą zero waste, na pewno przydatny dla każdego obecnego i przyszłego rodzica.
„Życie zero waste” to solidna dawka wiedzy praktycznej, vademecum dla każdego, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z ograniczaniem odpadów, ale również dla tych, którzy bezodpadową ścieżką kroczą już od jakiegoś czasu. Oprócz przepisów na potrawy z resztek, domowej roboty kosmetyki i środki czystości, w książce są również warte zapamiętania adresy, tabelki (np. z przykładowym jadłospisem), listy (np. szkodliwych substancji w drogeryjnych kosmetykach). Fajnym pomysłem było również umieszczenie w książce wywiadów z osobami, które na co dzień praktykują zero waste. I nie piszę tego wcale dlatego, że wywiad ze mną także znalazł się w tej publikacji 🙂
Czy warto kupić książkę?
Kasia prowadzi blog Ograniczam się, ale to nie znaczy, że książka jest kompilacją tekstów blogowych. „Życie zero waste” w dużej mierze uporządkowuje wiedzę o bezśmieciowym stylu życia, poszerza to, co jest opublikowane na blogu i podaje dużo więcej rozwiązań niż publikacje na stronie. To jedna z tych książek, które warto mieć na półce i co jakiś czas do niej wracać – zaznaczać wybrane miejsca zakładkami, robić notatki na marginesach, podkreślać ważne fragmenty. Albo po przeczytaniu przekazać dalej, by szerzyć ideę zero waste.
Ja swój egzemplarz tez chcę przekazać dalej. Przeczytałam książkę, „wzięłam” od niej wszystko co mi niezbędne i chcę, by skłoniła ona kolejnego czytelnika do zmiany codziennych nawyków. Mogę ją oddać jednej osobie – wraz z zakładką. Upcyklingową zakładkę wykonałam ja, a dedykację na niej umieściła Kasia – specjalnie dla Was! Wyślę ten komplet do osoby, która w komentarzu pod tym tekstem napisze, dlaczego zainteresowała się zero waste, jakie plusy (a może minusy?) przyniosło odśmiecanie swojego otoczenia. Ze wszystkich odpowiedzi wybiorę jedną, a nazwisko zwycięzcy ogłoszę w przyszłym tygodniu na facebooku Na nowo śmieci. 🙂