Drzewa były czarne od sadzy. Podobnie jak dachy domów i ziemia. A po tym jak spłonęła fabryka, czarni stawali się również mieszkańcy, dłubiący w szkielecie budynku.
Dokładnie pamiętam, czego szukałam. Najbardziej skażonego na świecie miejsca. Internet podpowiadał, że jest nim Norylsk, przemysłowe miasto na północy Rosji. Dodawał też, że to miasto zamknięte dla obcych, a do wjazdu tam potrzeba specjalnego zaproszenia. Ale w pierwszej dziesiątce miejsc o najbardziej zdegradowanym środowisku naturalnym znalazła się miejscowość w środku Europy. Rumuńska Copșa Mică.
Niewielka miejscowość w centrum Rumunii. Pięć tysięcy mieszkańców, przed 1989 r. było o tysiąc więcej. Część wyjechała, sporo umarło – z długością życia mieszkańców nie jest tu najlepiej, średnio jest niższa o 9 lat w porównaniu z resztą kraju. Skrócił ją przemysł, choroby wywołane przez zanieczyszczenia.
W latach 30. zeszłego wieku odkryto tu złoża gazu. Założono też hutę cynku, kadmu i ołowiu. Po niej – fabrykę sadzy, potrzebnej do produkcji farb. Mówiło się o „złotym wieku” w dziejach Copșa Mică. Tylko złoto to było czarne i widoczne gołym okiem. Na dachach domów, w ogrodach, na futrach zwierząt – wszędzie był czarny osad emitowany przez fabrykę. Mieszkańcom zakazano nawet hodowli trzód i uprawy warzyw, bo i ziemia już była skażona. A potem doszły problemy ze zdrowiem. U kolejnych pokoleń – w końcu fabryka działała przeszło 60 lat – wykrywano choroby płuc, niepłodność, impotencję.
Po upadku komunizmu w Rumunii, fabryki zamknięto i doszedł kolejny problem. Zabrakło pracy. A potem jeszcze jeden: huta spłonęła, pokrywając wszystko dookoła jeszcze jedną warstwą czerni. Aby się utrzymać, mieszkańcy przeczesywali ruiny budynku w poszukiwaniu metalu, który się odda do skupu.
Przyjechaliśmy tam pod koniec zimy 2013 roku. Mróz krępował ruchy, ciężko się oddychało. A oni przekopywali zmarzniętą ziemię wokół konstrukcji dawnej fabryki i gołymi rękoma wyciągali metalowe pręty. Oni: mężczyźni, kobiety, dzieci. Mieli czarne dłonie i twarze, sadzy już nie dało się zmyć.
Czy ktoś z Was odwiedził kiedyś Copșa Mică? Dajcie znać, jakie emocje w Was wywołała ta miejscowość!